Górale, mazurki i czas …na odkrywanie piękna natury i radości z życia – Wielkanoc

Zacznę od górali…przedwczoraj byłam w kinie na filmie pt.„Biała odwaga” w reż. Marcina Koszałki – bardzo chciałam go zobaczyć, głównie z powodu tematu (który w mojej świadomości istnieje i owszem ale… w „skali mikro”, który już od samego pomysłu pokazania go na dużym ekranie wzbudzał duże kontrowersje a nawet protesty)…. Bo to jest temat przemilczany dotąd, gdyż stanowi wstydliwą historię górali (historię Polski też), jakże nie pasującą do nich, do tego naszego „symbolu narodowego”. Chodzi o Goralenvolk, czyli współpracę części górali z nazistami w czasie drugiej wojny światowej. Listę kolaboracyjną podpisało prawie 20 tys. górali. W różnych miastach i miasteczkach Podhala wyglądało to różnie. Np. w Zakopanem było to 60% ludności a w Szczawnicy aż 90% ! Należy jednak podkreślić, że  większość górali pozostała wierna Polsce. Z drugiej strony, odsetek kolaborantów na Podhalu był najwyższy w całym okupowanym kraju! … Niemcy mówili góralom o niemieckim pochodzeniu ( że są potomkami Gotów) a więc są im równi. Były nawet robione duże badania antropologiczne, mające dowieść, którzy mieszkańcy Podhala mają niemieckie pochodzenie.

Wracając do filmu, przygotowanie i jego realizacja trwała kilka lat i jak wspomniałam nie obyła się bez kłopotów. Chciano wręcz zablokować produkcję („góralskie veto” – znów dyskutowano o czymś czego nie widziano jak przy „Zielonej granicy” ! ) Tymczasem twórcy „Białej odwagi” nie przestraszyli się tego trudnego tematu i przedstawili go z dużą klasą. Film ten nie jest tanią próbą wzbudzenia sensacji, bo w rzeczywistości to „historyczne tabu” jest w nim na drugim palnie ( i w drugiej części), gdyż nie jest to film historyczny  sensu stricte….Ten film to uniwersalna opowieść, melodramat – utkana z historii niemożliwej miłości, braterskiego konfliktu, tragicznych wyborów między namiętnością i lojalnością, między tradycją i szacunkiem dla rodziny a młodzieńczym porywem serca…a także chciwości, nienawiści i pychy – z fikcyjnymi bohaterami występującymi w „historycznych dekoracjach Podhala”. Film ma bardzo dużo wątków (według mnie za dużo, może to jest dobry materiał na serial ?), które ciekawie się rozwijają by nagle gdzieś zginąć…. Co mnie najbardziej urzekło w tym filmie ( sadzę, że nie tylko mnie) to przepiękne ujęcia Tatr, szerokie plany prezentują się cudnie (Marcin Koszałko jest wielkim pasjonatem gór-wspinaczem- i on jest też autorem tych zdjęć). Równie imponująco wyglądają sceny wspinaczkowe – wszystkie kręcone na ścianach w Tatrach, bez komputerowej ściemy. Do tego dochodzi jeszcze świetne operowanie muzyką i dźwiękiem. A wszystko tworzone było z poszanowaniem tatrzańskiej przyrody ( np. nie użyto do zdjęć dronów, bo w grani majestatycznych Mięguszów gniazda mają orły).

Dobra też jest gra aktorów, szczególnie podobał mi się Filip Pławiak, grający jednego z głównych bohaterów – Jędrka. Człowieka stojącego „ na emocjonalnej i moralnej krawędzi”. Aktor ten wewnętrzny konflikt swojego bohatera oddał z dużą wiarygodnością. Ja mam dodatkowy podziw dla niego, aktor w proces tworzenia swojej roli włożył nie lada wysiłek. Przeszło rok uczył się od podstaw wspinaczki i taki osiągnął poziom, że nie potrzebował dublera w bardzo efektownych ujęciach, w których Jędrek wspina się po najtrudniejszych tatrzańskich ścianach, filarze Kazalnicy czy… gdy zdobywa wieżycę kościoła św. Józefa na krakowskim Rynku Podgórskim. Sceny te autentycznie zapierają dech w piersiach!

Dla mnie ten film jest ciekawy, i co ważne opowiada trudną, ukrywaną ( nie znaną większości Polaków) historię w sposób obiektywny i uczciwy. Nie ocenia….. Mnie zachęcił do jej wnikliwszego poznania.

*****

Piękne dni nastały, na święta też prognozy są zadowalające. Mój park rozkwita w jakimś oszałamiającym tempie. Cały świat się śpieszy ( Natura też? ) wierząc, że gdzieś i po coś można zdążyć.  Ciągle gonimy … za złudą doskonałości innego miejsca i czasu.

„Białe, drobne kwiatki rozchyla zawilec, by wśród leśnych ścieżek spacer mi umilać”…
cały park białym w kwieciu

Pośpieszył się też wielkanocny „zajączek”, przebrany za pana pana kuriera. 🙂 Przedwczoraj przytaszczył dla mnie dużą pakę, którą niestety musiałam odesłać. Druga nie przyjdzie na czas…o ile w ogóle przyjdzie, bo chyba ja już nie chcę takiego prezentu.

Ja naprawdę uwielbiam zakupy internetowe !!!

Mazurki gotowe, tylko nie jestem pewna czy świąt doczekają 🙂

Pistacjowo-malinowy i ten nasz ulubiony -pomarańczowy

No to pora na świętowanie. 🙂 Korzystajmy z pięknej wiosny i róbmy sobie przyjemności i miejsce na radość. Świat jest okropny i można się z niego śmiać albo nad nim płakać (ale nie być obojętnym) … i właśnie Święta – między innymi- też są od tego, by wybrać to pierwsze. Niech będzie więcej szampana (jaj) niż łez ! 🙂

słodka kartka wielkanocna 🙂 … wesołe dni nam nastają. Życzę pięknych świąt

Kończę pakowanie, i w drogę….

8 myśli na temat “Górale, mazurki i czas …na odkrywanie piękna natury i radości z życia – Wielkanoc

  1. Magiczny czas, kiedy nawet Wielkanocny Zajączek nie może oprzeć się pokusie przebrania za pana kuriera! 😄 Ale szkoda, że pakiet musiałeś odesłać. Mam nadzieję, że druga przesyłka dotrze na czas, bo prezentów nigdy dość. Niech Wielkanoc będzie pełna uśmiechu i radości, a szampana (i jaj) niech będzie pod dostatkiem. Życzę Ci cudownych świąt wielkanocnych 🙂

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz